Źródło: https://www.spacetelescope.org/images/opo9941a/ |
Przeraziło mnie zdjęcie dwóch zderzających się ze sobą
galaktyk spiralnych. Patrząc na zdjęcie początkowo uznałem, że wszystkie
ramiona galaktyk krążą wokół jednej gwiazdy - jakiegoś rodzaju SuperSłońca, oddziałującego na nie swoją ogromną grawitacją. Krzepiące oddalenie i
zjednoczenie wszystkiego wokół wspólnego centrum nadawało całości przyjemnego
posmaku harmonii na ogromną skalę. Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego słońca i
poruszamy się w jego miłosiernym oddziaływaniu grawitacyjnym.
Później szybkie wyszukiwanie przypomniało mi, że przecież w
centrum galaktyki tkwi nie gwiazda, tylko czarna dziura. Malownicze ośmiornice
gwiazd i mgławic to spłuczka. Wir ku nicości. Pojedyncze galaktyki i pewnie
całe uniwersum (?) wszechświatów zostaną wciągnięte we wspólny odpływ, nie
mówiąc nawet o pojedynczych planetach i wygasłych gwiazdach.
Niezależnie od czyichkolwiek starań, wszystko przepadnie.